W zasadzie moja twórczość miała charakter spontaniczny. Gdy miałem 12 lat zacząłem moją przygodę z gitarą, jednak już po roku gry klasycznej wydawało mi się, że to nie dla mnie. Dopiero po kolejnym roku przerwy, gdy w tym czasie nauczyłem kolegów z osiedla grać na gitarze, na tyle ile sam już potrafiłem, zacząłem grać ponownie i wtedy napisałem pierwszą swoją piosenkę. Potem założyłem zespół w naszej Harcówce przy szkole podstawowej w Łodzi. Znów to potrwało kolejny rok, gdy poznałem kolegę z kręgów kościelnych. Miał na imię Romek, był ślusarzem, spawaczem i mechanikiem, a jako samouk instrumentalny, grał na pianinie, gitarze, organkach, itd. Miałem okazje przyjrzeć się jak on tworzy nowe piosenki, które były śpiewane później na obozach i zgrupowaniach młodzieży chrześcijańskiej. Uczestniczyłem aktywnie przy powstaniu kilku wspólnych piosenek, a potem sam zacząłem tworzyć. Na początku była to sama muzyka do poezji wielkich poetów polskich oraz innych napotkanych amatorów, twórców poezji. Napisałem muzykę do wiersza Jana Kasprowicza „Judasz”, potem do tekstu Artura Oppmana „Powiedzcie dziecku”; do Seweryna Goszczyńskiego „W strapieniu moim” i innych. Jednocześnie, małymi krokami, zacząłem upowszechniać swoją twórczość w formie recitali i koncertów. Na początek były to krótkie wystąpienia z jedną lub kilkoma piosenkami, potem regularne koncerty do dużych audytoriów (ok. 200 os.). Po nagraniu pierwszej swojej płyty – kasety „Jakto?!”w 1990 r. w chrześcijańskim studio DEOrecordings ilość koncertów się zwiększyła. W tym czasie byłem też pastorem dużego zboru w Białymstoku, ale mimo wielości obowiązków wciąż tworzyłem nowe piosenki aż w 1996 r. wydałem kolejną płytę – kasetę „Jesteś tu” w Polskim Radio Białystok. Wciąż grałem recitale, ale obowiązki, których mi przybywało sprawiły, że mniej tworzyłem muzykę, lecz podróżując pociągiem do Warszawy, gdzie pracował również jako wykładowca teologii w WBST od 2008 roku, zacząłem pisać wiersze, które publikowałem w kilku wydaniach Antologii Książnicy Podlaskiej. Zdaję sobie sprawę, że nie jestem wybitnym twórcą ani artystą, a raczej z inspiracji przyjaciół – odbiorców mojej sztuki wyrażałem swoje uczucia i poglądy dla potrzeb moich słuchaczy i z chęci samo wyrażenia się. Jakość moich nagrań nie jest na poziomie wysokich lotów, ale ich przesłanie okazało się duchowo wzmacniające dla wielu słuchaczy. Kiedyś otrzymałem list, który dotarł do wytwórni kaset od jednej słuchaczki, która napisała, jak bardzo pomogła jej kaset „Jakto?!” podczas długiego i skomplikowanego leczenia w szpitalu. Inna natomiast, po jednym z koncertów opowiedziała mi jak miała wypadek samochodowy i była unieruchomiona w samochodzie po dachowaniu, gdzie wszystko się wyłączyło, a tylko kaseta „Jakto?!”, na włączonym auto odtwarzaniu wciąż grała i pomogła jej nie tracić nadziei w oczekiwaniu na przyjazd karetki pogotowia, co nastąpiło dopiero po długim czasie. Zatem zapraszam do zapoznania się z moją twórczością i życzę budujących duchowych doznań.